16 lipca 2011

Medytacja... szepty Szatana czy droga ku wolności?

Na samym początku zaznaczam, że jako osoba praktykująca medytację od kilku lat, jestem jej gorącym zwolennikiem. Cała praktyka wypełniona była wzlotami i upadkami, ale uświadomiła mi jedno: niebo czy piekło, bez różnicy - oba są stanem umysłu, na który się decydujemy mniej lub bardziej świadomie. 

Uczucie strachu przyprawia mnie o mdłości, dlatego nie dajcie się nastraszyć wypowiedziami słabych osobników, którzy przy pierwszej projekcji ciemnej strony WŁASNEJ podświadomości ulegli strachowi i zostali wciągnięci nosem i wypluci, przez samych siebie. Makio służy temu abyśmy zmierzyli się ze swoimi własnymi słabościami, kto tego nie zauważył, niech nie śmie się w ogóle wypowiadać na temat medytacji. To nie jest zabawa, jeżeli myślisz, że medytacja to kolejna używka wprowadzająca w stan euforii, to po kilku miesiącach praktyki będziesz za pewne piewcą mrożących krew w żyłach opowieści, na temat szkodliwości medytacji. 

Jeżeli chodzi o techniki, to szczerze odradzam "fenomenalnych" wynalazków typu "Medytacja Wniebowstąpionego Mistrza Maczu-Kuźwa-Pikczu z 7 Pierścienia HiperWszechświata". Ja na całe szczęście zacząłem od medytacji wglądu ("VIPASSANA w prostych slowach" - polecam tę książkę, do pobrania za darmo z tego adresu: www.astraldynamics.pl). Ta pozycja wiele mi wyjaśniła i przygotowała na różnego rodzaju "przeszkadzacze" podczas wyciszania umysłu. Z czasem sam wyrobisz sobie własną, skuteczną procedurę medytacyjną, aż do umiejętności praktycznie natychmiastowego wejścia w stan medytacyjny. Można początkowo spróbować medytacji prowadzonych, jednak tutaj również zalecam rozwagę w doborze, żeby nie trafić w ręce jakiegoś nawieda.

Na koniec jeszcze krótki film, żeby nie wyszło zbyt poważnie (niestety filmu nie można umieścić bezpośrednio na blogu):  www.youtube.com
Z czasem planuję dodać podstronę, na której w punktach przedstawię procesy fizyczne i myślowe, które stosuję w celu wprowadzenia się w jak najgłębszy stan medytacyjny. Kto wie, może komuś się coś rozświetli...